W ostatnim czasie produkcje kinowe za wszelką cenę starają się zawierać elementy nostalgii i odwołań do popkultury. Po obejrzeniu zwiastunów wiedziałem, że omawiany film będzie jedną z nich – nie byłem tylko pewny, czy taki zabieg uda się twórcą. Oni jednak uczynili z tego największy atut filmu ponieważ „Bodyguard Zawodowiec” zawiera masę popularnej w dawnym kinie estetyki i sensacyjnej komedii dawkowanej w udany sposób, choć momentami dość nierówno i chaotycznie.

„Jackson Smith jest najlepszym ochroniarzem na świecie. Niektórzy twierdzą, że jeśli chroni cię Smith, stajesz się nieśmiertelny. Jednak tym razem zadanie może przerosnąć nawet jego. Smith ma przetransportować przez pół świata byłego płatnego zabójcę, który zdecydował się zeznawać przeciw zbrodniarzowi wojennemu, którego reżim ma na sumieniu tysiące istnień. Ich tropem rusza cała armia agentów, płatnych morderców i łowców nagród, a po drodze okaże się, że nie tylko ich życie będzie zagrożone. Oskarżony zbrodniarz jest gotowy skorzystać z pomocy terrorystów, byle nie dopuścić do procesu.” – opis dystrybutora

Za reżyserię najnowszego „Bodyguarda” odpowiadał Patrick Hughes, czyli twórca trzeciej części „Niezniszczalnych”, scenarzystą był Tom O’Connor który wcześniej napisał tylko jeden słaby film – to połączenie zwiastowało niechlubny upadek produkcji, na szczęście zostało skontrowane przez charyzmę Samuela L. Jacksona i Ryana Reynoldsa, choć nie na tyle aby specjalnie na grę aktorską tych panów wybrać się do kina. Przez cały czas są przygaszeni, brakuje im spontaniczności – od tego duetu oczekiwałem więcej! Salma Hayek jest bez wątpienia osobą, która swoją rolę zagrała najlepiej. Obsadzona jako psychopatyczna morderczyni jest w swoim żywiole – to właśnie sceny z nią były najśmieszniejsze w całym filmie. Obsadzenie Gary’ego Oldmana w roli „bad guya” było trafionym pomysłem. Wyglądem nie przypomina on bowiem typowego sadystycznego dyktatora, ale żeby nie było zbyt pięknie o tej postaci dowiadujemy się niewiele przez co jego motywacja jest nam obca.

Akcja produkcji jest bardzo rozwleczona i jak wcześniej wspominałem mocno chaotyczna. Oznacza to mniej więcej, że na początku jesteśmy zarzucani akcją i humorem by przez większość filmu oglądać dialogowe ekspozycje nie najwyższych lotów dzięki czemu finał, który jest oczywiście skompresowanym apogeum rozwałki i brutalności nie wywiera na nas żadnego wrażenia a bohaterowie są nam kompletnie obojętni.

Komedia a może film akcji? Zdecydowanie druga opcja. Zabawnych wstawek, które potrafią rozśmieszyć jest tu jak na lekarstwo choć przyznam, że niektóre  żarty są śmieszne lecz oferują nam w większości jedynie prymitywny humor. Jako film akcji „Bodyguard Zawodowiec” radzi sobie dużo lepiej. Pościgi, bijatyki, intryga służb specjalnych a wszystko to w bardzo brutalnej koncepcji, która mnie osobiście zniesmaczyła – po zwiastunie nie spodziewałem się takiej ilości krwi na ekranie.

„Bodyguard Zawodowiec” to film w którym próbowano umieścić niemal wszystko a zapomniano o dobrym scenariuszu. Dzięki temu na ekrany kin trafiła nijaka, pseudo komediowa i bardzo przewidywalna wydmuszka.


OCENA
  • 40%
    Fabuła - 40%
  • 60%
    Gra aktorska - 60%
  • 40%
    Jakość scenariusza - 40%
  • 60%
    Przyjemność z oglądania - 60%
50%

Podsumowanie:

Film w którym próbowano umieścić niemal wszystko a zapomniano o dobrym scenariuszu. Dzięki temu na ekrany kin trafiła nijaka, pseudo komediowa i bardzo przewidywalna wydmuszka.