„IKAR” to dokument opowiadający o największym skandalu dopingowym ostatnich lat. Jest to dosyć dziwaczny obraz, składający się z dwóch wyraźnych części, pierwszej ciut słabszej technicznie i drugiej gdzie dokument wkracza na właściwe tory.

Początek jest dosyć luźną opowieścią o kolarzu (reżyserze filmu), który chce własnoręcznie obnażyć niekompetencję środowiska antydopingowego, poprzez uczestnictwo w jednym z najtrudniejszych amatorskich rajdów kolarskich – aby to osiągnąć wstrzykuje sobie niedozwolone środki. Eksperyment prowadzi do poznania rosyjskiego naukowca otwarcie mówiącego o własnej współpracy ze sportowcami na dopingu. Pierwsza część filmu stanowi wprowadzenie postaci Grigoryego Rodchenkova, który jest wręcz archetypicznym szalonym naukowcem. Jego sposób mówienia, zachowanie, to z jaką lekkością opowiada o sprawach, których nie powinien poruszać buduje bardzo autentyczny obraz człowieka i wprowadza sporo humoru. Szybko jednak okazuję się, że reżyser wpadł na trop ogromnego skandalu z rosyjskim przemysłem dopingowym, w którego centrum jest sam Grigory Rodchenkov. Pierwsza faza filmu nie potrafi odnaleźć własnej tożsamości – jest w niej mnóstwo dialogów przeplatanych „śmiesznym” montażem z akcją dziejącą się w takt muzyki klasycznej. Nie jest to szczególny problem – warto przetrwać ten fragment i zobaczyć obraz dość zabawnej relacji oraz aby zapoznać się z przedmiotem dalszej części dokumentu.

Główny nurt nie jest tylko próbą ujawnienia upośledzenia światowego systemu antydopingowego. To głównie obraz jednostki walczącej z autorytarnym państwem, międzynarodową organizacją, opinią publiczną a przede wszystkim z samym sobą.