Aghata Christie w książce „Morderstwo w Orient Expressie” zawarła wszystkie elementy, które powinien mieć dobry kryminał – intrygę, tajemnicę, charyzmatycznych bohaterów i detektywa, który dzięki swojemu intelektowi potrafi rozwiązać każdą sprawę. Za nakręcenie omawianej ekranizacji odpowiada jeden z najlepszych brytyjskich aktorów Kenneth Branagh, który wraz z wieloma znanymi nazwiskami postanowił w nowy sposób opowiedzieć historię o belgijskim detektywie. Za taką obsadą stały wielkie wymagania, które niestety nie zostały spełnione.
Hercule Poirot wraca do domu po pobycie w Azji. Podejmuje decyzję o podróży sławnym Orient Expressem – pociąg choć jest pełen pasażerów to znajduje się miejsce dla sławnego detektywa. Po rozpoczęciu podróży otrzymuje propozycję od biznesmena Samuela Ratchetta, który obawia się o własne życie. Amerykanin otrzymuje listy z pogróżkami i chce aby Poirot dowiedział się kto za nimi stoi, lecz ten odmawia. Gdy złe warunki unieruchamiają pociąg Ratchett zostaje brutalnie zamordowany. Hercule Poirot podejmuje się rozwiązania kolejnej sprawy lecz nie wie, że odkrycie prawdy będzie trudniejsze niż się wydaje.
Film ma wiele wad, lecz największą z nich jest wykładanie wszystkich rozwiązań jak na tacy. Widz nie ma czasu na własną interpretację wydarzeń dziejących się na ekranie; bohaterowie są przerysowani aż do bólu: hrabia Andenyi jest porywczy dlatego jego osobowość ukazują sceny walki, Poirot przez swoją obsesję symetrii mierzy wszystko dookoła linijką.
Reżyser wiedział co robi kompletując obsadę: Derek Jacobi, Johnny Depp, Judi Dench, Penelope Cruz, Michelle Pfeiffer, Willem Dafoe, Olivia Colman, Josh Gad, czy znana z nowych części „Gwiezdnych wojen” Daisy Ridley. Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Znane nazwiska nie przyćmiły jednak gry Toma Batemana, Lesliego Odoma Jra, Manuela Garcii-Rulfo czy Sergeia Polunina. Największym zaskoczeniem jest fakt, że Kenneth Branagh jako Hercule Poirot jest najmniej charyzmatyczną postacią w całym filmie. Detektyw swoją aparycją przypomina perfekcjonistę z idealnie skrojonymi garniturami a nie ekscentrycznego belgijskiego detektywa. Wyidealizowanie bohatera odbiera mu wszystko co najlepsze – charakter.
Produkcja jest bogata wizualnie. Kolory, scenografia, kostiumy i efekty komputerowe tworzą jedną spójną całość a w połączeniu ze świetnym soundtrackiem sprawiają, że film jest bardzo przyjemny dla naszych zmysłów. Widocznie Kenneth Branagh musiał ukryć wady scenariusza pod warstwą audiowizualną, co wyszło filmowi na dobre. „Morderstwo w Orient Expressie” jest nijakie – gdy tylko któryś z aktorów zaczyna błyszczeć na ekranie scenariusz od razu Go blokuje. Po seansie historia nie zmusza nas do zastanowienia albowiem brakuje w niej wyczucia a dosadne przedstawianie wszystkich wydarzeń po prostu zaburza wyobraźnie widza.
Comments