Kocie życie – recenzja filmu „Flow”

·

Flow

Do kin nie często trafiają takie filmy jak „Flow”. Animacja, która przenosi nas do immersyjnego świata natury, przez który podążamy kocimi ścieżkami. Tu nie ma zbędnych elementów, tylko przepiękne otoczenie, w którym flora i fauna gra pierwsze skrzypce. Seans w ciemnej sali kinowej pozwala nam się odciąć od zewnętrznych bodźców i chłonąć tę nietypową podróż całym sobą. Niskobudżetowa łotewska animacja mocno namieszała w tegorocznym sezonie nagród i jest koronnym dowodem na to, że duża ilość pieniędzy nie zawsze idzie w parze z kreatywnością twórców.

Świat został zalany. Kot, który próbuje przetrwać w dzikim środowisku, musi połączyć siły z Kapibarą, Lemurem, Ptakiem i Psem, aby wyjść z opresji. Z czasem dołączają do nich kolejne zwierzęta, dla których jedynym schronieniem staje się stara drewniana łódź. Naturalni wrogowie muszą okiełznać swoją prawdziwą naturę i współpracować, a zaufanie pomiędzy nimi rodzi się w prawdziwych bólach. Śledzenie tej zwierzęcej ferajny to pełen emocji rollercoaster. W filmie nie pada ani jedno słowo a widz i tak potrafi odczytać emocje, które szargają protagonistami. Kino drogi najwyższej próby, które swoją jakością wbija widza w fotel.

Flow Recenzja
Fot. materiały prasowe

Z upływem czasu „Flow” zbacza z bezpiecznego kursu. Matka natura odzyskuje to, co wcześniej jej zabrano. W prezentowanym świecie ma już ludzi. Pozostawione przez nich majestatyczne konstrukcje oraz miasta są teraz domem dla zwierząt. Dryfując przez bezkresny ocean, jesteśmy obserwatorami zmiany charakteru postaci, dla których pełna niebezpieczeństw odyseja jest sposobem na odkrycie głęboko schowanej w sobie wrażliwości. Duchowy rejs zabiera nas do zupełnie nowej krainy, zachwycającej nas swoim wyglądem. I choć niektóre jej elementy są trudne w odbiorze, to warto przeżyć taką przygodę, która jest alegorią podróży wewnątrz siebie.

„Flow” to perfekcja w każdym calu

Z budżetem w wysokości około 4 mln dolarów twórcy animacji stworzyli prawdziwą perełkę wyróżniającą się stylem i przywiązaniem do detali. „Flow” to film w całości wyprodukowany w darmowym programie graficznym Blender, który można uruchomić na większości współczesnych komputerów. Osiągnięcie tak wybitnego efektu wizualnego i artystycznego, dysponując relatywnie niewielkimi zasobami, jest dowodem ogromnego talentu, kreatywności i pasji animatorów tego niezwykłego projektu. Ograniczenia postawione przed ekipą produkcyjną przekuto na największy atut — unikalność.

Flow Recenzja
Fot. materiały prasowe

Film w reżyserii Gintsa Zilbalodisa to wprost transcendentalne przeżycie. Pochłaniająca lektura ekosystemu, który wcale nie jest tak odległy od naszych własnych problemów. To opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca, o akceptacji inności i o sile natury, która potrafi zarówno niszczyć, jak i dawać życie. „Flow” zostaje w pamięci na długo, zmuszając nas do refleksji nad kondycją otaczającego świata i nad naszym własnym miejscem na ziemi. Aby zmienić los ludzkości, musimy odejść od indywidualizmu i zacząć współpracować na rzecz przyszłych pokoleń, bo ani się obejrzymy i będziemy żyć w równie nieprzyjaznym środowisku, jak zwierzęta z omawianej animacji.

Nasza ocena:

Cieszymy się, że wpadłeś do nas poczytać o filmach/serialach. Więcej naszych tekstów o elementach kultury audiowizualnej znajdziesz wpisując w przeglądarkę filmowicz.pl