Animacje z logiem LEGO z całą pewnością znajdują się w grupie moich ulubionych. Twórcy zawsze starają się zapewnić widzowi rozrywkę bez żadnych granic. Ninjago to młoda marka nie zakorzeniona tak mocno w popkulturze jak „Batman”. Studio miało więc przed sobą duże wyzwanie – przyciągnąć widownie na nieznany grunt i zrobić to w taki sposób aby fabuła nie była tylko i wyłącznie jedną wielką retrospekcją. Ostateczny efekt znów w świetny sposób przenosi nas do klockowego świata, choć tym razem w filmie zabrakło świeżego podejścia.
„Lego: Przygoda” pojawiając się w kinach wnosiła za sobą ogromną porcję zabawy i zaangażowania, „Lego: Batman” nie był po prostu żerowaniem na kultowej postaci lecz ukazaniem jej w odmienny i zrywający ze schematami sposób. Te dwie animacje stworzyły od podstaw nowe uniwersum pełne cudownych pomysłów co rusz zaskakujących widza. Nie byłem więc zdziwiony, że tym razem twórcy postanowili stworzyć produkcję opartą na przygodach klockowych ninja. Postacie były już wcześniej przygotowane ponieważ ta seria doczekała się w 2011 roku telewizyjnego serialu, który w tym momencie ma już siedem sezonów – nie myślcie jednak, że najnowszy film Warner Animation Group jest jego kontynuacją. Postanowiono nie tylko przedstawić historię od początku, lecz również kompletnie zmienić charaktery postaci, więc gniew zagorzałych fanów był bardziej niż pewny.
Decyzja twórców jest w pełni zrozumiała – łatwiej stworzyć historię od podstaw niż do realiów kinowych dostosowywać serialową konwencję, z którą należałoby wcześniej zaznajomić widza (nie każdy przecież oglądał serial). Mając tak wielką scenariuszową wolność z ogromną inwencją stworzono bohaterów, z których każdy ma własne atrybuty – w świecie LEGO nic nie musi być takie samo; najważniejsza jest wyobraźnia, która w tym przypadku jest motorem napędowym produkcji. Każde dobre uniwersum posiada element, który w spójny sposób łączy wszystkie tytuły. A kto nim jest w tym przypadku? Oczywiście Miauzura!
Jest jedynym elementem naszego otoczenia, który przeniknął do zabawkowego świata przy okazji siejąc w nim terror i agonię. Nie dajcie się zmylić – to właśnie Miauzura jest głównym antagonistą filmu – Czy mam z tym jakiś problem? Z całą pewnością nie. Jej pojawieniu się na ekranie zawsze towarzyszy zachwyt oraz salwy śmiechu. Przez to, że jest kotem nie obowiązują jej żadne zasady – wszyscy wiemy jak to jest z tymi kochanymi przez wszystkich wąsaczami – gdy chcą postawić na swoim to zrobią to nie bacząc na użycie ostrzonych o nasz ulubiony fotel szponów. Kot wpuszczony na produkcyjną makietę zachowuje się jak Godzilla – klockowe budynki z łatwością walą pod naporem łap a ludność cywilna w ogromnym chaosie próbuje uciec przed jej gniewem. Zniszczenie jakie sieje przyćmiło właściwy czarny charakter – Garmadona. Czteroręki mieszkaniec wulkanu płaczący ognistymi łzami nie robi już na nas większego wrażenia ponieważ wiemy, że istnieje większe zagrożenie. Kolejnym problemem jest jego relacja z Lloydem zakrawająca o kliszę ojcowskiego nawrócenia. Oczywiście ukazywanie rodzinnych wartości jest ważne aby z animacji można było wyciągnąć morał, ale który to już raz na ekranie widzimy buntującego się nastolatka, który ma problemy z najbliższymi.
Największą zaletą poprzednich animacji z uniwersum LEGO była ogromna ilość nawiązań do popkultury oraz nostalgia. W filmie „Lego: Ninjago” nie jesteśmy już zarzucani z każdej strony comic reliefami – widocznie pole do manewru mocno się skurczyło. Fabuła mocno na tym nie ucierpiała, ale brakuje nam uczucia efektu ”wow”. Animacja w dalszym ciągu jest świetną rozrywką dla całej rodziny, choć w klockowy świat potrzebuje młodej krwi aby go odświeżyć. Wtórność jest widoczna na każdym kroku co mnie osobiście zdziwiło ponieważ produkcja była debiutem reżyserskim Charliego Beana. Nie zmienia to faktu, że w kinie bawiłem się świetnie a najnowsza klockowa produkcja Warner Bros. jest z pewnością jedną z najładniejszych jakie widziałem.
OCENA
- Fabuła - 67%67%
- Gra aktorska - 80%80%
- Jakość scenariusza - 46%46%
- Przyjemność z oglądania - 87%87%
Podsumowanie:
Comments