Kino w dzisiejszych czasach to medium, które w najszerszy sposób dociera do każdego obywatela. Nie dziwi więc fakt, że porusza kontrowersyjne tematy dręczące współczesne społeczeństwo. Film Sally Potter powstał na fali niechęci będącej bezpośrednim skutkiem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – warto jednaj spojrzeć na omawiany tytuł w szerszym kontekście i przekonać się jak trafnie przedstawia kwestie społeczne oparte na wyidealizowanych celach, hipokryzji i kłamstwie.

W mieszkaniu Janet (Kristin Scott Thomas) i Bila (Timothy Spall) spotyka się grupa znajomych aby uczcić sukces polityczny gospodyni. Otaczająca bohaterów atmosfera przeczy jednak sielance typowego spotkania towarzyskiego. Markotny pan domu siedzi w fotelu z kieliszkiem wina i nie zwraca uwagi na przybywających gości – jego najlepszą towarzyszką tego wieczoru jest muzyka, którą z utęsknieniem puszcza ze swoich vinyli a Janet w trakcie przygotowywania posiłku nerwowo odbiera telefony z gratulacjami i miłosnymi wyznaniami. Przybysze również jakby zapomnieli o manierach i na wstępie przechodzą do twardych rozmów – miłe pogaduszki po chwili zmieniają się w polityczne agitacje rodem z partyjnego koła. Wszyscy obecni wydają się być związani z klubem, który zdobył większość w parlamencie. Bohaterami szargają sprzeczne emocje, które dają upust w tragicznym finale – skrywane namiętności i tajemnice są paliwem do coraz większych nieporozumień.

Najmocniejszym elementem filmu Sally Potter są bardzo dobrze napisane postacie. Bez nich fabuła byłaby tylko i wyłącznie jednym wielkim schematem bo przecież historię o grupce bohaterów zamkniętych w niewielkiej przestrzeni widzieliśmy już wiele razy. Scenariusz produkcji opiera się głównie na krwistych dialogach bez zbędnych wątków, które mogłyby tylko zakłócić emocje rysujące się na twarzach aktorów. Oglądając „Party” mamy wrażenie obcowania ze sztuką teatralną, która w umiejętny sposób została przeniesiona na srebrny ekran – jej intensywność podbito czarno – białymi zdjęciami ograniczających uwagę widza na rzeczach najważniejszych sugerując, że miejsce akcji jest tak naprawdę nieistotne. To samo mogłoby się wydarzyć w dowolnym miejscu na świecie a wydźwięk byłby taki sam. Jeżeli spojrzymy na gatunek filmu możemy pomyśleć, że muzyka będzie w idealny sposób zgrywała się z wydarzeniami na ekranie jednak w tym przypadku utwory wybrzmiewające z gramofonu Billa gryzą się z nimi wprowadzając na plan wiele niepokoju.

„Party” jest swoistą karykaturą współczesnego społeczeństwa. Na seansie wiele razy wybuchamy śmiechem ponieważ przekomarzanie się często jest przyczyną komizmu. Jednak gdy coraz mocniej zagłębiamy się w problemy bohaterów mamy coraz mniejszą ochotę na śmiech – uświadamiamy sobie, że radosny moment z życia przyniósł za sobą tylko ból i cierpienie. Dramatyzm płynący z filmu Sally Potter jest potęgowany przez brak jakiegokolwiek sposobu na uniknięcie katastrofy, która w groteskowy sposób ukazuje ideały obrane przez zachodnią cywilizacje za przewodnie.


OCENA
  • 70%
    Fabuła - 70%
  • 73%
    Gra aktorska - 73%
  • 67%
    Jakość scenariusza - 67%
  • 70%
    Przyjemność z oglądania - 70%
70%

Podsumowanie:

Dramatyzm płynący z filmu Sally Potter jest potęgowany przez brak jakiegokolwiek sposobu na uniknięcie katastrofy, która w groteskowy sposób ukazuje ideały obrane przez zachodnią cywilizacje za przewodnie.