Najnowsze adaptacje klasycznych opowieści Disneya trzymają bardzo wyskoki poziom. Po Kopciuszku i rewelacyjnej Księdze Dżungli przyszła pora na Piękną i Bestię. Disney sprawił, że ta klasyczna historia została unowocześniona ale nie zabrakło również baśniowej magii oryginału. W najnowszej ekranizacji historia z klasycznej animacji jest przeniesiona praktycznie 1:1 i dla niektórych może to być problem. Mnie osobiście to nie przeszkadzało.
To z jakim kunsztem została oddana warstwa audiowizualna zasługuje na Oscara. CGI jest mnóstwo, ale jest ono tak świetnie zrobione, że w pewnych momentach możemy uwierzyć w to co dzieje się na ekranie. Scenografia i kostiumy to perełki a muzyka sprawia, że film porywa nas wprost w magię opowieści. Mnóstwo wstawek musicalowych wychodzi Pięknej i Bestii na dobre. Są one typowe dla Disneya tzn. brak perfekcyjnych wokali co sprawia, że sceny śpiewu są bardzo naturalne. Muzyka wprost przenosi nas do baśniowego świata filmu. Pełny soundtrack znajdziecie na Spotify.
Dobór aktorów jest perfekcyjny. Emma Watson wydaje się być stworzona do roli Belli. Luke Evans (Gaston) jako narcystyczny buc jest genialny. Dla mnie najjaśniejszą postacią jest Josh Gad (Le Fou). Wokół tej roli narosło wiele kontrowersji, ale bez niej nie wyobrażam sobie tego filmu. Le Fou wraz z Gastonem dostarczają tyle humoru, że w czasie seansu trudno nie wybuchnąć śmiechem. W roli bestii został obsadzony Dan Stevens, który w tej roli sprawdza się świetnie choć szkoda, że nie widzimy go na ekranie dłużej jako człowieka. Bill Condon jako reżyser sprawdził się wyśmienicie. Aż trudno uwierzyć, że to właśnie on był odpowiedzialny za ekranizację dwóch ostatnich części sagi Zmierzch.
Jak widzicie Piękna i Bestia to świetny film. Realizatorsko stoi na bardzo wysokim poziomie a unowocześnienie historii dodało jej magii. Na seansie bawiłem się świetnie a muzyka sprawiła, że jest to dla mnie musical roku!
Comments