Smerfy: Poszukiwacze Zaginionej Wioski – recenzja

·

Do najnowszej produkcji Sony Pictures Animations podchodziłem sceptycznie. Ich ostatnie próby tworzenia animacji były delikatnie mówiąc nieudane; Ratchet i Clank, Angry Birds, Hotel Transylvania 2 oraz poprzednie części Smerfów sprawiły że w mojej głowie powstały zalążki zasad jak nie powinno robić się animacji. Na szczęście najnowsza część smerfowego uniwersum jest lepsza od swoich poprzedników, choć niczym nie zaskakuje.

W filmie „[poznamy losy Smerfetki, która kierując się tajemniczą mapą, wraz z przyjaciółmi – Mądralą, Osiłkiem i Ciamajdą – wyrusza w pełną przygód wyprawę do Zakazanego Lasu. A miejsce to pełne jest magicznych stworzeń, kolorów i przygód. Tak Smerfetka i jej przyjaciele, wyprzedzając Gargamela, docierają do tajemniczej zaginionej wioski, poznając największą tajemnicę w historii Smerfów.] „opis dystrybutora.  Ze swojej strony dodam tylko, że sfeminizowanie historii dodało jej powiewu świeżości.

Fabuła może i jest oparta na oryginalnym pomyśle, ale przez swoje wykonanie jest na wskroś przewidywalna. Oglądając film wiedziałem kilka minut wcześniej co się wydarzy na ekranie. Kolejną bolączką w filmie jest wylew nieuzasadnionej przemocy i głupich żartów, które wprost obrzydzają seans. Animacja nie powala – jest na przeciętnym poziomie, choć doceniam nieprzesadzone umieszczenie wielu kolorów na ekranie. Soundtrack jest dobry, choć niektóre piosenki po prostu nie pasują do akcji i emocji bohaterów na ekranie.

Smerfy: Poszukiwacze Zaginionej Wioski to animacja oparta na dobrym pomyśle, ale on sam nie wystarczy gdy warstwa realizatorska jest na tak marnym poziomie. Nie zrozumcie mnie źle. Od animacji nie oczekuje tylko perfekcyjnego efektu wizualnego, ale w głównej mierze chcę na ekranie zobaczyć historię nakręconą z ogromnym sercem i pasją od twórców. Jeżeli chcecie obejrzeć przygody smerfów na dobrym poziomie to włączcie oryginalny serial z którym najnowsza animacja Sony Pictures nie ma żadnych szans.